Takich jak oni, to za dwa lata będę zjadał dupą.
Jan(ek) Rojewski
Książka ukazuje się nakładem kiedyś nieistniejącego wydawnictwa Raymond Q. z siedzibą w Skierniewicach (zbieżność z istniejącą postacią nieprzypadkowa).
Okładkę stanowi zdjęcie Darka Foksa, przedstawiające techniczny i technologiczny śmietnik, coś na kształt rozpadu komórkowego:
Jak przystało na przeciętnego Polaka, już wietrzę tutaj spisek: wszystko przez mój niedotykowy telefon, który właśnie dzisiaj oficjalnie żegnam. Wydawca, zresztą jak większość osób dzwoniących do mnie w ostatnim czasie, słyszał mnie bardzo słabo, więc interweniował, serwując mi sugestywną terapię obrazkową.
Za projekt graficzny odpowiadają wspólnie Łukasz Andzelak i wspomniany Darek Foks.
Zawartość książki stanowią wiersze, o czym uczciwie ostrzegam jeszcze niezorientowanych. W osobnym akapicie.
Wierszy jest 43, na 72 stronach, z których nie wszystkie zawierają wiersze.
Wiersze zostały podzielone na trzy części, zatytułowane: „Historia upadku systemu wartości”, „Zabawy w doktora nauk humanistycznych” oraz „Kronika nietowarzyska”.
Wiersze dotyczą kolegów, ale nie zabrakło fragmentów o koleżankach. Gdybym jednak zastosował tu (nie)zdrowy parytet, byłbym skończony. Niemniej te wiersze można czytać ze zrozumieniem i bez zrozumienia. Niezależnie od środowiska i jego braku ochrony.
Wiersze zawierają nazwiska, dedykacje i motta. Wiersze również zawierają cytaty, krypto cytaty i parafrazy. Zgodnie z naczelną zasadą, sformułowaną kiedyś (w wierszu) przez Wojciecha Brzoskę (cytuję prawie z pamięci): „Uważaj, co mówisz. Za chwilę możesz się znaleźć w jego wierszu”. Jeśli pożyczam, to oddaję z nawiązką. Jeśli kradnę, to z premedytacją, choć również odstawiam na (nie)swoje miejsce.
Wiersze mają charakter apolityczny. Nie opowiadają się, chociaż można je opowiedzieć.
Wiersze są różnej długości, czasem się rymują, aczkolwiek niezobowiązująco. Również w materii formy mogą wystąpić podteksty. Ale proszę się niczym nie sugerować.
Niektóre z wierszy zamieszczonych w książce można znaleźć na papierze i w sieci w innych miejscach. Wystarczy poszukać i porównać tytuły. Tytuły, tym razem, nie ulegały (dobrej) zmianie.
Książka nie ma przedmowy, posłowia ani normalnych blurbów. Istotny dla całości jest nienormalny blurb skrzydełkowy w postaci fragmentu wiersza Miłosza Biedrzyckiego, w pełnej wersji pod tytułem „Kurczak Babel”:
Chłopaki nad kurczakiem ciupią w karty.
Może już dość na dziś nawymyślali idei.
Zaglądam jednemu ponad ramieniem,
nad przepierzeniem. Ma trzy damy.
Nie wiem, czy to dobrze.
Mój kolega miał trzy damy i był z tego płacz.
Ja miałem ledwie dwie i był z tego płacz.
Nad (nie)poprawnością całości czuwała opieka redakcyjna w postaci nieocenionej Anny Pociechy. Podziękuję z nawiązką i wiązanką, gdy tylko ją poznam.
Korektę zapewnił ostrzegawczy trójkąt z dwoma kobietami: Igor Kociełkiewicz, Joanna Pomykalska i Karina Stempel. Zresztą radykalną i słuszną, znajdując w nosach niektórych wierszy niewybaczalnie zapychające je babole. Teraz mogą was wciągnąć.
Książka będzie dostępna w księgarni internetowej wydawnictwa Raymond Q., jak również w innych sensownych i bezsensownych miejscach. W razie czego służę instrukcjami obsługi pod adresem [email protected].
Tyle wystarczy. Pozostaje mi zaprosić do lektury w nowym roku, życząc więcej apolitycznych wierszy, które raczej łączą, niż dzielą. A jeżeli dzielą, to niech to będzie rozmnażanie przez podział – rozmnażanie tego czegoś, czego brakuje najbardziej.