Najbardziej drażni mnie literatura, dziedzina powoli wypierana, zwłaszcza jeśli chodzi o literaturę przez trochę większe „L” – wystarczy spojrzeć na pule grantów przeznaczonych na jej dofinansowanie, rynek, a raczej „rynek”, wolny w tym ambitniejszym sektorze, bo coraz wolniej docierają do niego sensowne tytuły. A sensowne tytuły nie mogą się sprzedawać, bo (często) nie sprzedali się ich autorzy, bo (często) czytelnik poszukuje łatwego i przyjemnego zabijacza czasu i odskoczni od codziennych trosk (przez małe „t”) i problemów (przez małe „p”). A przecież w literaturze przez „L” chodzi o to, by dopiero rozpocząć przygodę z Troskami i Problemami, by poznać złożoność coraz szerzej rozumianego bycia w świecie i obok świata.
Sformułowałem więc pierwszy wniosek formalny (i od razu go przegłosowałem):
Czytajcie, a nie znajdziecie, ponieważ dopiero zaczniecie szukać.
Czego sobie i Państwu życzę.
I od razu drugi, który niech będzie mottem dla tej mojej nowej przestrzeni (oczywiście do czasu, kiedy zmienię zdanie, a jako redaktor daję sobie to prawo dość często):
Nie chodzi o to, by marudzić i narzekać, ale żeby sensownie, refleksyjnie i z refleksem reagować.
Czego również sobie i Państwu życzę.